Letnie Przesilenie lyrics
by PRO8L3M
[Intro: DJ Steez & Oskar]
Steez: No siemasz ziomuÅ›, jak tam po wczorajszym?
Oskar: Człowieku, kurwa, kiepsko, kiepsko
Steez: Aha, a dzisiaj też powalczymy, widziałeś jakie słońce?
Oskar: Tak?
Steez: No, jestem furą, dawaj na dół
[Zwrotka 1: Oskar]
No i jestem w boju, ustalone miejsce ziomuÅ›
Słyszę sprzeczkę w pokoju na trzecim piętrze w domu
Sępię bletkę komuś, widzę koleżkę z bloku
Mam resztkę jointów, obcinam dupeczkę, pomóc?
Ziomal z bratem kłócą się o bezsens, powód? To śmieszne
Znowu to samo, odpal wreszcie samochód, ej, podjedźcie
Po koleżanki i po resztę ziomów
W osiedlowym sklepie biorę czereśnie, pluję pestkę w progu
Browar z giętą, witam się z kasj*rką
Częstuję się cukierkiem z miętą, ziomal czeka za faj*rką
Odpalam szluga i dzwoniÄ™ po drugÄ… furÄ™
Próbuję znaleźć płytę, ziomek opowiada nudną bzdurę
Brudno w furze, ale masz tu gówno, mówię
Rzucam tym czymÅ› w rudÄ… Ule i znajdujÄ™ hashu grubÄ… grudÄ™
Odpalam nic nie mówiąc muzę
I daję tak głośno, aż się tam z tyłu wkurwią ludzie
Dojeżdżamy na miejsce wreszcie, jest wcześnie jeszcze
Ziomek kontynuuje te brednie śmieszne
Mówię: daj papier, skręcę, dokruszę nawet więcej
Bletki łapię w ręce, a on jak zawsze ma pretensje
Że puściłem w przejście, ale nie w jego stronę
Męczące to jego gadanie, ja pierdolę
Ktoś wpada do wody, choć niekoniecznie miał ochotę
Mogła nie stać blisko brzegu, bo to niebezpieczne, potem
Jem giętą z grilla, niech trwa ta chwila
Nie chcę by się kończył chill-out
Chcę dalej sączyć piwa, nagle napływa chłodny klimat
Sufit jakiÅ› mroczny, chyba deszcz nas zaskoczy, bywa
Wietrznie, chmury ciężkie, pachnie deszczem
Trzeba się zawijać zamiast patrzeć jak zaraz jebnie
Morda z bratem dalej majÄ… swÄ… aferÄ™
Jakiś typ sępi ode mnie szluga, więc odpulam tą pazerę
Biorę grilla, idę się odlać w las
Mówię: "Weźcie resztę rzeczy"
Nikt nie słyszał i nikt nie zaprzeczył
Znowu w wózku mijamy tablice miejskie
Dobrze wszędzie, ale u siebie jest mi najlepiej
[Bridge: DJ Steez & Oskar]
Steez: Dobra, ty, to ja idę się ogarnąć i łapiemy się jakoś zaraz
Oskar: No, a to dzisiaj bez balangi, człowieku, co Ty
Steez: Aha, aha, dobra, widzimy siÄ™ za godzinkÄ™
[Zwrotka 2: Oskar]
Jest ciepła noc, ławka, lub może jednak chodźmy gdzieś
Idea tylko jedna: nocny jest
Śmiechy lub awantura, zawiechy lub sprawa, która
Nie ma szans czekać, więc plan zmieniać mam akurat
Pomóc próbuję, noc i tak skończy się w południe
Lub później, chuj wie jak pójdzie
Póki co czekam na samochód
I tak nie mam co robić, a z tego może być dochód
Przed lokalem obchód, mają najebane dupy w szoku
Alkoholu skutki, z nimi jakieś głupki, widok smutny w opór
Wbijam się, a oni mają czekać w aucie
Szukam kogo trzeba, mam tam swego człowieka wsparcie
Wracam i swoje inkasujÄ™
Wszystko git - im pasuje; spotykam ziomka, więc z nim pakuję
Się do wózka i na buszka lub dwa
Bierzemy dwie znajome, browar puszka, szlug, blant
Przepnę się pasem, ziomal ciśnie lepiej trasę
Częstuję panny Malborasem, kręcę tymczasem
I mówię: dawaj wstąpimy na jakąś szamę
Oni ochotę mają także, więc może zapiekane?
Git, git, mówię weź daj jakiś rap
Wyłącz ten bigbeat, nie hamuj tak bo wylał łyk mi
SiÄ™ na sztany, szybki wjazd tu blisko zapiekany
Parkuj obok bramy, nosz kurwa ja znów oblany
Szama jak szama, ponad średni standard
Z nalewaka Fanta, pełny samar, jedziemy, dawaj
Kurs pod blok, balanga trwa noc w noc
Tu się nic nie zmienia, miałbyś tego dość w rok
Bujam chwilÄ™ i wracamy centrum
Gdy wyjeżdża patrol z zakrętu
Dwóch klientów, kurwa, jebać ich
Zawsze muszą zepsuć wieczór, gieta musiałem ojebać w mig
[Outro: DJ Steez & Oskar]
Steez: Dobra, pojechali. Wszystko żeś wszamał?
Oskar: Nie, kurwa, połowę zostawiłem
Steez: He he, to dobrze, że ja jeszcze mam
Oskar: Ta? No daj coś skręcę!
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]