2025 FREESTYLE lyrics

by

​vkie



[Intro]
Swizzy na beacie, ziomal
(Pow-pow-pow)
2-0-2-5, to jest freestyle
Yeah, wow, wow, kurwa, wow
Jazda, raz dwa trzy

[Zwrotka]
To, że dzisiaj wpadł profit, to nie lucky day
Choć pierdolone siano spala mnie jak Lucky Strike
Zmieniłem dużo, teraz schyl się, by mi oddać cześć
Pewność siebie teraz blokuje mnie jak Van Dijk
Wiesz, co jest grane? Trzeba być twardym, nie miękkim
Ziomek strugał kota, pokonały go tabletki
Cały w designerze, ale nie odrywasz metki
Wtyka brudne łapy, a Ty wpierdalasz mu z ręki
Męczą banie lęki, chociaż nie dotykam ścierwa
Przechodziłem to jak Ty, nie piеrdol mi, że ciężko przerwać
Czy przechodziłеś to jak ja? Wątpię, że też żyłeś w nerwach
Farmazony są niezrozumiałe dla mnie jak algebra
Sam się uczyłem przetrwania, stary nie wychował dziecka
Sam się wychowałem i nie wychowałem leszcza
Powiedz, czemu twój koleżka kanałami się przemieszcza?
Wleciała za duża wkrętka na marzenia o osiedlach
Wleciała bańka za zeszły rok, chociaż nie lecę w ESKA
Ty se tłumaczysz, że masz lipę i że, kurwa, nie masz szczęścia
Siano płynie tak, jak muzyka płynie w moich Aertach
Skurwysynie, Ty zarobiłeś dychę i nie pamiętasz, kim byłeś
Złapałem piętnaście za to, że wbiłem na budynek (Na budynek)
Ty złapałeś tam najwyżej kiłę
Pozdrawiam ziomali, co wierzyli, że się rozwinę (Pozdro, wielkie pozdro)
Robię pieniądze, nie robię minet
Wkurwiam się już od pobudki, więc nie pytaj, czy mam chillek
Na sporcie siedem dni w tygodniu, suko, przybrałem na sile
Przybrałem na wadze, nie czuję tych waszych szpilek
Suko, wiesz, że słów nie ważę, wersy potną się jak filet
Czytam już kolejny rok, że się kończy vkie (Big vkie)
Chyba się z chujem na łby zamieniłeś (Hahahah)
Beat to mój dancefloor, możemy zatańczyć
Ty w świecie wirtualnym, tańczysz, kurwa, jak przez Kinect
Spłukałem dopaminę, nie pomaga ADHD
Came from the bottom, Tobie chytali posadę
Moje ziomy romantycy, chemicy, lekarze
Ja szukam świętego spokoju, a nie pierdolonych wrażeń
Między wódkę, zakąskę się wpierdalają tępaki
Ty zrobisz wszystko dla braci, póki nie widać odznaki
Ty czujesz, że to twój moment, a co to w ogóle znaczy?
Chwyciłeś Boga za nogi? Się zaraz wszystko rozkraczy
Się kurwa, wszystko rozjebie
Ty pilnuj kroki, wariacik, żeby nie wskoczyć na debet
Masz patrzeć, kurwa, pod nogi, a nie na znaki na niebie
Ty pojebałeś kierunek tak jak chłopaki w underze
Co kminią twoi idole? Ty wolisz, kurwa, nie wiedzieć
Wy macie wszystko w kutasie, a ja już jestem taki
Że musi mi, kurwa, zależeć
Ja śmigam w nowiutkim dresie, Ty, gwiazdor, śmigaj w lateksie
A jak coś Cię boli, kurwa, ziom Ci wypisze receptę
Wersy w moją stronę, mordko, opierdalam jak tapas ze smakiem
Szmato, kto nosi spodnie? Się dzisiaj pokłóciliście z chłopakiem
Nie przyswoję żadnej tolerancji – pod cyferki jak twój raper
Byłeś gangsta i street, dla cyferek wolisz być lewakiem
Rym dokładny? Mam w chuju, się uspokój, wyluzuj
Kurwa, mordko — napisałem tego tak dużo
Kurwa, mordko — Ty nie umiesz nad tym tak usiąść
Wiesz, dla mnie to jest życie, a dla Ciebie tylko fuchą
2-0-2-5 — ja kolejny rok z muzą
Kolejny rok, chuj do dupy aniołom stróżom
Żadne pierdolone cyfry do niczego mnie nie zmuszą
No a Ty znowu pod ścianą — profit poświęciłeś duszą, swoją
Stoję twardo już tyle czasu, małolaty chcą coś wiedzieć o Łukaszu
Ja pierdolę, mam w głowie tyle braków
Ja pierdolę, mam w rapie tyle zasług
Ich wersy? Wpisali "vkie" do GPTChat'u
Jestem ojcem ich sukcesu — to moje jebane fatum
Gówniarze, otwierać mordę — mam dla was w tym roku papu
Jestem jebanym hip-hopem, a nawet nie lubię rapu
Mam na sobie nowy staff, szmato, nie dotykam stuffu
Nie wypuściłem niczego, kurwa, z braku laku
Czysty jak łza — nie znajdziesz na mnie haków
Twoje ziomy próbują — no to pozdro dla chłopaków
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net