W życiu chciałeś zbyt wiele to straciłeś wszystko
Chodź byłeś już tak blisko na tym parkiecie jest ślisko
Przewracasz się upadasz nisko jak się wali to wszystko
Wspomnienia gasną jak po melanżu ognisko
Nie szukam zwady świat pełen jest idealistów
Ich słowa nic nie warte więc nie biorę je w cudzysłów
Na życie wiele pomysłów mam wiele wyczulonych zmysłów
Chodź nadal nie wiem jak zacząć pewnie od początku
Chodź nie mam dużego majątku
Życie planuje od piątku do piątku
Jak wielu nie skończę w plastikowym worku
Nie chcę stać już w korku wolę po swoje iść
Chodź jak ty ja nadal nie mam nic
Lecz moja nadzieja nigdy nie przestanie się tlić
Nigdy w życiu nie powiem że nie chcę mi się żyć
Znałem takich co w oczy przyjaciele
Za plecami mówią wiele mają zimne serce skurwiele
Chodź nie zmienię wiele to nie ucieknę stąd
Gdy życie na łopatki rozkłada jak młodych trąd
Popełniasz jeden błąd który rujnuje plany na przyszłość
Bo znów chciałeś dobrze ale jak zawsze nie wyszło
Możesz teraz popierdolić wszystko lub się nie dać
Bo jeśli chcesz spełnić marzenia to walczyć tutaj trzeba
Nic się nie zmienia do o koła otacza martwa materia
Martwa jak uczucia ludzi Bóg patrzy i widzi i z tego szydzi
Pieniądz człowieka łudzi za czym tak pędzisz?
Po co i na chuj skoro jutro i tak się nie obudzisz
Życie to hazard więc stawiaj wa bank
Los wyłożył talie pełno oszukanych kart
Jeśli nie masz na kogo liczyć zacznij liczyć na swój fart
Jeśli nie masz nic do powiedzenia mówię do widzenia
Na półce żywność ludzi karmi chemia
Nie mam żadnego złudzenia chodź wiele mam do powiedzenia
Myk znikam i mnie nie nie ma nie zobaczysz nawet cienia
Cienia szansy na ujrzenie prawdy pamiętaj nie jesteś każdy
Czasami życie parzy uważaj bo łatwo jest się oparzyć
Tak samo łatwo jak do ludzi zrazić
Z brudnymi butami chcą w twoje życie włazić
Tak bardzo nienawidzą swoich wad że czepiają się cudzych