TRAKTOR lyrics
by Fukaj
[Zwrotka 1]
Nie wiem, o co chodzi, wiem, że wciąż się trochę boisz
Miałem wejść tylko na schody, a się wdrapałem na OLiS
Wdrapałem na Olimp — album to miał nie być nawet złoty
No a został platynowy w preorderze, se po tym jak na desce jeżdżę
A nie umiem nawet ollie — w sensie, że se jeżdżę na wyjebce
Nareszcie chyba mam to coś, nareszcie, wreszcie, wreszcie
Zostawiam napiwek, i to nie na jedną setkę
Nie czułem się tak dobrze dawno, więc ubieram szlafrok na balkon
Sprawdź to — się czuję w formie jak ciasto
Lecz już jestem wolny jak traktor
[Refren]
Miałem być na chwilę, tak jak film w kinie
Dziś im trochę łysiej, tak jak Vin Diesel
Nikomu nie jestem winien — bilet sam sobie kupiłem
Teraz gwiżdżę sobie: na na na na na
Miałem być na chwilę, tak jak film w kinie
Dziś im trochę łysiej, tak jak Vin Diesel
Nikomu nie jestem winien — bilet sam sobie kupiłem
Teraz gwiżdżę sobie: na na na na na
[Zwrotka 2]
W głowie się nie mieści, więc już mnie opuścił smutek
Chciałem nagrać numer przykry, ale już nie umiem
Podkreślaj rymy grubiej, bo już sam się przy tym gubię
Nie raczę się skunem, a się zakochałem w sztuce
W takiej jednej — łapie mnie za rękę
Jak wychodzę na osiedle, i się czuję, jakbym miał z nią xany
Bo nie puści mojej prawej
A ja się nie puszczę bokiem z odpalonym Spotifyem — nawet
Masz propozycje, to zadzwoń, bo jestem otwarty
Jak balkon lub laptop
Ty jesteś cienki jak karton
Ja wydaję jak kantor i tylko rośnie wartość
[Refren]
Miałem być na chwilę, tak jak film w kinie
Dziś im trochę łysiej, tak jak Vin Diesel
Nikomu nie jestem winien — bilet sam sobie kupiłem
Teraz gwiżdżę sobie: na na na na na
Miałem być na chwilę, tak jak film w kinie
Dziś im trochę łysiej, tak jak Vin Diesel
Nikomu nie jestem winien — bilet sam sobie kupiłem
Teraz gwiżdżę sobie: na na na na na
[Alfabet Morse'a]