Z miejsca, gdzie największa iskra zrodziła się z chłodu lyrics
by Miszel
CZĘŚĆ I
[Intro]
Mieszają w głowie kolory, zmieniają się barwy powoli na bliznach
Nie mogę na to już więcej pozwolić, by stała się kolejna krzywda
Nie mogę spać, muszę pracować, nie potrafię przestać, z tym po prostu wygrać
Szlifuję powoli diament, nie wszystkie kamienie się świecą jak kryształ (Kryształ)
Yeah, yeah, yeah, yeah
Nie Twoja liga, to nie Twoja liga, nie Twoja liga
Za duża jest między nami różnica
Przecież od razu to słychać, przecież to widać, yeah
[Zwrotka 1]
Szlifuję diament powoli, presja mnie już nie dogoni
Chciałem się tylko schronić, świat oddał mi wszystko, co moje
Zostawiam za sobą ogień, patrzę powoli, jak płonie
Chyba tłumię w sobie złość, idę powoli po swoje
[Przejście]
Idę powoli na szczyt, droga prowadzi do dni, kiedy nie musimy nic
Chcę po prostu żyć, krew, pot, łzy — to tylko szlif
Tego nie zrozumie nikt, kto nigdy nie próbował uciec od monotonii
Który raz wchodzę do tej samej wody? Łapią mnie fale, nie mogę utopić się
[Refren]
Mieszają w głowie kolory, zmieniają się barwy powoli na bliznach
Nie mogę na to już więcej pozwolić, by stała się kolejna krzywda
Nie mogę spać, muszę pracować, nie potrafię przestać, z tym po prostu wygrać
Szlifuję powoli diament, nie wszystkie kamienie się świecą jak kryształ
Mieszają w głowie kolory, zmieniają się barwy powoli na bliznach
Nie mogę na to już więcej pozwolić, by stała się kolejna krzywda
Nie mogę spać, muszę pracować, nie potrafię przestać, z tym po prostu wygrać
Szlifuję powoli diament, nie wszystkie kamienie się świecą jak kryształ
(Mieszają w głowie kolory, zmieniają się barwy powoli na bliznach
Nie mogę na to już więcej pozwolić, by stała się kolejna krzywda
Nie mogę spać, muszę pracować, nie potrafię przestać, z tym po prostu wygrać
Szlifuję powoli diament, nie wszystkie kamienie się świecą jak kryształ)
CZĘŚĆ II
[Refren]
Prosto z krainy lodu, daleko od domu
Zabierzcie ode mnie pamięć, nie chcę telefonu
Znowu ciągnie mnie do głodu, nie warte miliony
Rzeczywistość dawno nauczyła nas pokory
Brakuje sposobu, czasem brakuje powodu
Z miejsca, gdzie największa iskra zrodziła się z chłodu
Doceniam to, co mam — to jest mój jedyny dowód
Na to, że ciągle jest w nas cała paleta kolorów
[Zwrotka 2]
Tam, gdzie ułożyłem myśli, szukam nowego domu
Nigdy nie skończy się wyścig, ścigam się z moją głową
Zanim postawicie znicz mi, wrócę na dobre tory
Zobacz, byku, gdzie doszliśmy, mając w dłoni tylko powód
W głowie tylko rozum będzie chronić nasze głowy
Nic nie warte miliony, kiedy w środku jesteś chory
Dziś jestem przemęczony, jutro wrócę do roboty
By spełnić swoje sny, spełnić swoje sny
Jeden za chwilę się spełni — urodzi się mój syn
Więcej nie liczy się nikt, chciałbym, żeby dobrze żył
Spełniał wszystkie swoje sny, przeżył jak najlepsze dni
Tego już nie zmieni nic, nie zastąpi nic
Oddam swoje serce, a najlepszą wersję siebie
"Jak jest, kiedy nie masz nic" — by nie musiał się dowiedzieć
Czas ucieka szybko, widać to po naszym ciele
Powiedz, ile jesteś wart, jak zostało nam wiele?
(Ja od dziś żyję dla Ciebie)
[Refren]
Prosto z krainy lodu, daleko od domu
Zabierzcie ode mnie pamięć, nie chcę telefonu
Znowu ciągnie mnie do głodu, nie warte miliony
Rzeczywistość dawno nauczyła nas pokory
Brakuje sposobu, czasem brakuje powodu
Z miejsca, gdzie największa iskra zrodziła się z chłodu
Doceniam to, co mam — to jest mój jedyny dowód
Na to, że ciągle jest w nas cała paleta kolorów