JOCC lyrics
by Qzyn
[Intro]
Yeah, Qzyn, mhm, oh, JOCC, yeah
[Zwrotka]
Jestem z chaty, w której czułem się czasem bezdomny
Potwory mieszkały pod łóżkiem, a spałem bez kołdry
W tle się kręcił magazynek, ten dźwięk pamiętam
Bo każdy dzień wtedy był jak rosyjska ruletka
Nie planowałem jutra, bo jutro znowu już przyszło
Pod powiekami nieme kino, w kuchni słuchowisko
Ojciec wykręcał korki, ja czułem większe napięcie
Czasem zerkam w przeszłość, ale niechętnie na zdjęcia
Całe moje crews wtedy to z popsutych rodzin
Na boisku męczyliśmy nogi, leczyliśmy głowy
Wieczorem do domu, tak przez całą podstawówkę
To nie dla mnie to lekarstwo, co mi ziomek podał w lufce
Zamiast wyrzutów endorfin - wyrzuty sumienia
Ciary strachu, że coś trzeba robić i nic się nie zmienia... samo
Vez instrukcji ja nie wiem co z życiem
Nie pamiętam pierwszych zwycięstw - pamiętam kieliszek
I grę w grę kto zgadnie, że ja to nie ja
I strach przed liceum jak zmieniałem otoczenie
Wpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło
Ze skurczem każdego z mięśni wszedłem w dorosłość
Już wtedy Mobb Deep uczył, że przystosowany przetrwa
Dzieciaki na brudnych podwórkach i z głowami w gettach
Ja mając dwadzieścia, myślałem, że to już późno
Żeby z czymś do świata wyjść zamiast znów do ziomków z wódką
Katastrofy i falstarty, czemu nawet nie ma, kurwa, komu się poskarżyć?
Już wtedy paru ziomali zdjęło z planszy
Może też takich pamiętasz kiedy w niebo patrzysz?
Nauka uczuć, szczeniackie popędy
Odpowiedzialność za cokolwiek to był obcy język
I nadrabiali talentami chłopcy bez pieniędzy
I coś tam ponagrywali i zostali bez pieniędzy
A ja z nimi na tej fali, co gdzie chciała niosła
Leżałem na plecach, od łez była słona woda morska
Chciałem relacji z bliskimi, a nie z idolami
Nie wiedziałem gdzie mam iść, a byłem tym co idą za nim
Jak patrzyłem w tył to byłem tylko tym co rani
Jasny obraz ciemnych czasów pora by zniknął ze ściany