noc/dzień lyrics
by XSCVRIDVS
O kurwa, co tu wczoraj odjebało się?
Chyba zasnąłem. Obudziłem się? Czy nadal śnię?
Co się odpierdala? Żyję, czy już nie?
Widzę niewyraźnie, jakbym tonął we mgle
Czuję nic i wszystko, na ogół jest mi źle
Półprzytomny czy półmartwy? Niech ktoś uszczypnie mnie
Chciałbym wyrzucić z siebie, co wczoraj wchłonąłem
Chce się rzygać, lecz pętla zaciska grdykę
Wczoraj było dobrze, nie musiałem nic
Mogłem robić nic i w smutkach się topić
Nie chciało się żyć, rana zaczęła gnić
Udawałem, że nie boli, lecz to na wodę pic
Jako iż nie miałem z kim, nie zacząłem wódy pić
Jak nie piłem, skąd stan, jakbym walił trzy dni?
Jestem trzeźwy, mam kaca, chciałem być moralny
Wczoraj moralność Dulskiej, dzisiaj Donny Donowitz
Ja to nie Brzechwa, mnie jara caravaggionizm
To niе Akademia Pana Kleksa, Adaś milcz
Ja nie jеden uczyniłem grzech, niezgodę mam we krwi
Jak toniesz, brzytwa skaleczy ci dłoń, się wykrwawisz
Nagroda czy kara? Waga archanioła drży
Memling, Zimmer, czas na sąd ostateczny
Nie do końca ogarniam, czuję się jak w Incepcji
Żyję? Umieram? Czy to mi się śni?
Która godzina? Straciłem rachubę
Chciałbym tu chyba pozostać na dłużej
Wczoraj prześladuje mnie, jestem Scroogem
Zaraz nowy dzień, muszę posprzątać burdel
Opowieść wigilijna zakończy się cudem
Robiłem co lubiłem, teraz robię co muszę
Powoli wybudzam się, kończę obłudę
Zaczynam poznawać życie, zdarza mi się pić wódę
(wódę, wódę, wódę zdarza mi się pić)