Randall i duch Hopkirka lyrics
by Kazik
[Zwrotka 1]
Dokąd ciągle uciekasz i przed kim się kryjesz?
Czy raczej przed tym, po co tak żyjesz?
Sketor bez woli do domu którego
Się schowasz zbraknie Ci twojego
Uczucia i myśli Twojej ostatniej
Gdzie kryjówka, gdy Ci tego zbraknie?
Na ulicy grozę widać
Niech pomyślę, co się obecnie może przydać
W świecie, na pewno jakaś wiara
Co w obiedzie życia smak ustala
Jaki sens jego, bez niego kolego
Nie ma to raczej odcienia różowego
Bo się rodzisz, umierasz i co ponadto?
Nie za wspaniale, a tedy ludzie łakną
Tłumaczenia swego tutaj pobytu
Na różne sposoby
Raz transcendentalne, raz usłużne
[Zwrotka 2]
Jak wiele można sensu takiego
Zagarnąć łapami jednego czy drugiego
Dnia żywota swojego jedynego
Albo nie jedynego
Od opcji zależy
Do której się w danej chwili przynależy
W którą się wierzy
Mocniej, mniej, mocniej lub mocniej, inaczej
A która znaczy
Trzeba mieć jakiegoś przewodnika
Czy innego drogowskazu albo ratownika
Wpadniesz do jeziora, pływać nie umiesz
To ma za zadanie wypatrzeć cię w tłumie
Innych się kąpiących i na ratunek wyciąga z topieli
I nawet opatrunek zaordynuje, coś na podobieństwo
Nie wiem czy jasno mówię
Ponoć człowieczeństwo tym się różni Od animalizmu szeroko pojętego