[Zwrotka 1]
Każdy chciałby zdobyć to czego nie miał Ojstrach
Gdy tępo naszych dni tu liczą w petaflopsach
Nie ma nic co by mogło oderwać uwagę
Tylko diabeł i pierdolony dramat co dekadę
Ramię w ramię to tylko slogan z liceum
Dziś przyjaciel zobaczy w tobie wroga dla celu
Lepiej nie mów, a zobacz czemu słowa tak ranią?
Bo ludzie mówiąc kocham myślą jak Johny Bravo
Ta epoka i słabość skazanych na zyski
Tu gdzie miłość to ścierwo,fundament zawiści
Pijmy póki nie zostawimy zdrowia w barze
Od śmierci to bardziej z tym boje się zestarzeć
Dla religii już nie istnieje panie tu nic
Bo testament to rwanie na reklamę jak Szyc
To pozostanie po nas by na kolejnym rauszu
Następne pokolenie zdemoralizować, zaszczuć
A ty co kurwa stoisz jakbyś czekał na oklaski?
Prawda kijem zapierdoli tobie w ryj jak Czerkawski
Miłość czytaj Hip-Hop ale Hip-Hop jak kiedyś
2010, a resztę sobie przemyśl
[Zwrotka 2]
Spójrz na bloków sektor, symbolikę, przeszłość
Choć już tam nie mieszkam we mnie utkwiło na wieczność
Ufam swoim wersom, one ufają mnie
To trans Vernal Mix sygnału przez ADHD
Czysty tlen wzbogacony rymem bystry ten
Co mikrofony puszcza z dymem przez styl
Gdzie wyposażony w rap nie zginę
Zyski weź daj obrażonym na pochybel, jebać gniew
Mamy chwile cały dzień czy godzinę dla siebie
Jebać hajs wole by czas ktoś oddał przelewem
Sprawdź konfliktu zarzewie jak ełksy i Widzewa
Tu agresja się klei do nas jak do ręki kebab
Za pensję od della masz wizerunek Polski
Bo tak nas nauczono nienawidzić z miłości
Bałuty 2010 te same ściany na nich spisany życia esej
Porażki ziomów w interesie mieliśmy być bogami
A tak zamiast tych planów tylko walczymy z długami zabiegani
Przepalamy, przepijamy, przemijamy
Przez nas samych
(Bo musimy kilka rzeczy przeżyć sami)
Nasz organizm ilość granic za nic nie ułatwia w piciu
Choć by się tu wytłumaczyć każdy zna tu tysiąc przysłów kwestia nawyków miłość na litry przelicz
Złodzieje zapalniczek Bałuty Imielin