BALKONMIND lyrics
by Żabson
[Intro]
Miasto szumi jak przester
I słabnie światło co dają je latarnie miejskie
Krzyk bandy dzieciaków się niesie
Koczują pod sklepem, tak bardzo osiedle
Chyba tam wciÄ…gajÄ… kreskÄ™
Ja wyszedłbym do nich
I powiedział jak bardzo to niebezpieczne
Ale kim dla nich jestem?
Niech dzieciaki uczą się na swoim błędzie
Spoglądam głęboko w pełnie
Jeszcze contemplate na balkonowym krześle
I widzę tę słońce co wstało zbyt wcześnie
Bo nie śpię, a jak śpię to nie śnię, a jak śnię to nie chcę
Choć kiedyś latałem w tych snach jak Pietrek
Boje się, że odkryję coś, co mnie zetnie
I nie cierpię cierpieć, a cierpię jak młody Werter
PytajÄ…, o czym ten tekst jest
Ja patrząc w pełnię, się pytam siebie, kim jestem
[Zwrotka 1]
Dzieckiem, co musiało dorosnąć wcześniej
A jak chciało mieć to musiało pracować ciężej
Nie chcę odbierać reszcie bo nie wiem jak miałeś źle
Zrozum że nie o to chodzi w tym wersie
Następnie, dzieckiem, co widać mu starą skarpetkę
Przez zdartą podeszwę bo musiał wejść tam gdzie nie był jeszcze
I wreszcie, dzieckiem, co jebał jak śmieć ten za 7 złoty na rękę
By zarobić cash ten na pierwszą EP-kę, dzieckiem, Brain Dead
Bo wyciągnął rękę tu pewien dżentelmen, gdy inni się śmiali na mieście
I włożył pokłady nadziei, bo głupio mi mówić o pędzę
Ziom wierzę że jeszcze się kiedyś odwdzięczę ziom
Wierzę że jeszcze się kiedyś odwdzięczę ziom, wierzę, wierzę
[Refren]
Miasto szumi jak przester
I słabnie światło co dają je latarnie miejskie
Krzyk bandy dzieciaków się niesie
KoczujÄ… pod sklepem, tak bardzo osiedle
Chyba tam wciÄ…gajÄ… kreskÄ™
Ja wyszedłbym do nich
I powiedział jak bardzo to niebezpieczne
Ale kim dla nich jestem?
Niech dzieciaki uczą się na swoim błędzie
Spoglądam głęboko w pełnie
Jeszcze contemplate na balkonowym krześle
I widzę te słońce co wstało zbyt wcześnie
Bo nie śpię, a jak śpię to nie śnię, a jak śnię to nie chcę
Choć kiedyś latałem w tych snach jak Pietrek
Boję się, że odkryję coś co mnie zetnie
I nie cierpię cierpieć a cierpię jak młody Werter
PytajÄ…, o czym ten tekst jest
Ja patrząc w pełnię, się pytam siebie, kim jestem
[Zwrotka 2]
Jestem sygnałem w karetce, co wiozła naprędce
Do sali, gdzie wszystko pachnie, jakby codziennie robili tam dezynfekcjÄ™
Nie wierzysz pewnie, to powiem ci więcej
Dzisiaj już wiem, że śmierć to tylko przejście
Jednak ktoś zadecydował że wracam i nie przeszedłem
Nie wierzysz pewnie to powiem ci więcej
Jak tata się wspinał po szpitalnej rynnie, by przez okno żegnać się z dzieckiem
Przez okno, bo wpuścili tylko rodzicielkę
Kurwa, po rynnie na salę a sala znajduje się na drugim piętrze
Ryzykowałeś swym życiem, by do okna przyłożyć rękę, co?
Wierzę, że kiedyś się jeszcze odwdzięczę ziom
Kiedyś się jeszcze odwdzięczę, kiedyś się jeszcze odwdzięczę...
[Refren]
Póki co refren co w ogóle nie brzmi jak refren
I trochę zmieniony na znak, że wszystko jest zmienne, wszystko jest zmienne, wszystko jest zmienne, wszystko jest zmienne
Miasto ciche jak we śnie
I zgasło światło, bo słońce sprawiło, że robi się widno nareszcie
Krzyk bandy dzieciaków głośniejszy niż wcześniej
Na bank tam ciągnęli kreskę
Więc wyjdę do nich i powiem, choć to niebezpieczne
Żeby uczyli się nie tylko na swoim błędzie, ziom
Nie tylko na swoim błędzie
Spoglądam w te oczy a zła są pełne
Spokojnie bejbe, powiem co myślę i spieprzę
I widzę te słońce co daje już czerwień
I nie śnię lecz do snu ucieknę
A w śnie polecę głębiej, boję się latać w tych snach jak Pietrek
Pokonam pietra jak się z nim prześpię
Znowu ten feeling gdy cierpiÄ™, znowu refleksje
PytajÄ…, o czym ten tekst jest
Ja patrząc w pełnię, się pytam siebie, kim jestem... i nie wiem